Kiedyś, w takiej sytuacji opowiadałem o przeróżnych wspaniałych cechach tych wielkich szaf wypakowanych dyskami, o RAID-ach, redundacji, replikacji, snapshotach ... Zainteresowany przy tym potoku nie zawsze zrozumiałych dla niego nazw i pojęć potakiwał głową i w końcu wykładał pieniądze na kolejne terabajty na swój ukochany system. Niestety odchodził nie do końca przekonany. Wiem o tym, bo po kilku tygodniach, czy miesiącach pytanie w lekko zmienionej formie powracało.
Teraz mam inną metodę - metodę szoku opartego na odsłonięciu zakamuflowanego przez producentów najbardziej istotnego parametru dysku - average random IOPS - średniej ilości losowych operacji zapisu/odczytu możliwych do wykonania w ciągu jednej sekundy. Kryje się on za innymi eksponowanymi, wielkimi liczbami: tysiące RPM, dziesiątki i setki megabajtów transferu, terabajty pojemności ... Jak tymczasem wygląda przy tym IOPS? Weźmy dla przykładu jeden z najszybszych dysków SATA na rynku - Hitachi Ultrastar A7K10000 - liczymy, liczymy i wychodzi 81. Słownie: osiemdziesiąt jeden. Dysk FC jest lepszy? Jasne, przecież kosztuje kilka razy więcej, mimo, że pojemność kilka razy mniejsza - Hitachi Ultrastar 15K300 - raptem 185 IOPS.
I teraz na pytanie o możliwość zastosowania dysku "z giełdy na Batorego" w środowisku produkcyjnym odpowiadam np. tak: Owszem, ale oznacza to dla systemu transfery na poziomie 650 kB/s (81 x średnia wielkość operacji I/O, w tym przykładzie 8kB). Ten argument kończy dyskusję, pieniądze na macierz się pojawiają, a TO pytanie już nie wraca.
1 komentarz:
Maro, fajny pomysł z tym blogiem! Życzę wytrwałości ;)
Prześlij komentarz